Jak co roku mój maleńki krzaczek obdarował mnie mnóstwem owoców. To zapewne dlatego że całe lato cierpliwie i z sercem je pielęgnowałam . Przycinałam, podlewałam i czasami coś jej szepnęłam ( hi hi ....)
Zrywanie owoców nie należy niestety do przyjemności . Krzaczek posiada mnóstwo kolcy ,a owoce jak na złość rosną w głębi .
Ale co tam wystarczy się odpowiednio przygotować ( nieodzownym elementem są rękawiczki ) i owocki wszystkie moje .
Następnie długie i pracochłonne krojenie ( oj bolą ręce i są małe skaleczenia) ale warto!!!!
Dzięki bogu że moja kochana mama mogła mi w tym pomóc . Obie dałyśmy sobie doskonale radę i teraz tylko "zapakować"pigwę do słoiczków i zima może nadchodzić .
W kolejce czeka jeszcze wspaniała pigwówka ,która w mrożnie zimowe wieczory potrafi nieżle rozgrzać .
Dołączyły jeszcze śliwki . W nietypowej ( przynajmniej dla mnie roli ) Przyznam że jest to doskonałe połączenie , ŚLIWKA I KAKAO z odrobiną rumu.
Smak i zapach to po prostu śliwka w czekoladzie . REWELACJA !!! Zamiast kremu czekoladowego lepiej podać to !!!!!
Najlepiej smakuje z jeszcze ciepłym rogalikiem ( ja tak uwielbiam.....)
Polecam ją wszystkim.
Przy okazji udokumentowania moich zbiorów pstryknęłam parę zdjęć w moim ogródku.
Róża ,która jeszcze zakwitła i cieszy moje oczy oraz już mocniej wybarwiona hortensja .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz